Dzisiaj nieco krótszy wpis, ale jakże dla mnie ważny, wszak nieraz już wspominałam, jak bardzo lubię robić zdjęcia manualnymi obiektywami, bo to dla mnie o wiele większa satysfakcja. Jednak nie zawsze warunki sprzyjają do takiej zabawy. Ale tym razem szczęście mi sprzyjało :) Gdy zobaczyłam tę łąkę, akurat byłam z idealną do eksperymentowania modelką ;) Dziękuję Aniu
3 Comments
Fotografowanie tej ślicznej dziewczyny to sama przyjemność. Myślę, że już wkrótce spotkam się z Olą w plenerze :) bardzo na to czekam, bo ja kocham magię naturalnego światła! A ten wpis jest efektem naszego kwietniowego spotkania, kiedy to zima dopiero pomału zaczęła się wycofywać i modelka, co zrozumiałe, nawet nie chciała słyszeć o sesji niestudyjnej ;) Było to dla mnie kolejne wyzwanie i wzbogacające doświadczenie. Dziękuję Olu za poświęcony czas i do zobaczenia wkrótce :) Z Małgosią spotkałyśmy się w każdej porze roku, a teraz przygotowuję album zawierający zdjęcia z tych czterech spotkań. I właśnie sobie uświadomiłam, że tu, na blogu, nie było wpisu zimowego! To pewnie przez ten przesyt długotrwałą zimą. Tak więc dziś, dla urozmaicenia, zabieram Was na chwilkę w zupełnie inny klimat :) u hu ha u hu ha... ;) na szczęście jeszcze całe lato przed nami!!!
Są takie zdjęcia, które nabierają mocy gdy sprowadzi się je do monochromu. Odarte z rozpraszającego koloru uwydatniają kadr i fakturę. Bardzo się cieszę, że wpis z Zosią obejrzało tak wiele osób:) A ponieważ też jestem z tej sesji bardzo zadowolona dorzucam mały bonusik. I oczywiście marzę o tym żeby jeszcze kiedyś Zosię fotografować, ta dziewczynka ma potencjał! Maj w tym roku nas nie rozpieszczał, także i tej niedzieli pogoda nie dawała gwarancji na udane zdjęcia. A jednak popołudniowe niebo rozchmurzyło się :) Zosia z zapałem podeszła do poszukiwań planu zdjęciowego po okolicznych wertepach. Czyż mogłam chcieć więcej? Obie świetnie się bawiłyśmy, nie zauważając, jak szybko mija czas i karta pamięci się zapełnia, ale w końcu trzeba było powiedzieć: koniec, wracamy do gości. W efekcie zdjęć jest może nieco zbyt dużo, ale uwierzcie mi, selekcja była wyjątkowo trudna. Już kilka razy zamierzałam upublicznić ten wpis, ale ciągle jeszcze coś dokładam i dokładam. No bo takie są właśnie konsekwencje naszego gorliwego zaangażowania;) Dziękuję Zosiu za to spotkanie. W mojej pamięci zastanie twórcza atmosfera, żywe tempo tegoż spaceru i błyskawicznie realizowane pomysły "gdzie by tu jeszcze wejść" ;) Dziewczynka oczarowała mnie naturalnością i wdziękiem. Myślę że zdjęcia, które zdecydowałam tu umieścić, w pełni oddają różne oblicza młodej, lecz wyrazistej osobowości. Bardzo się cieszę z efektów mojej pracy, ale nie mogło być inaczej, skoro tak dobrze się rozumiałyśmy. Kocham Maj i wszystko co się wiąże z tym miesiącem. Dlatego cierpię, gdy pogoda nie staje na wysokości zadania. Ale tej niedzieli maj nas rozpieszczał! Byłam zaszczycona, że to właśnie ja mogłam sfotografować Marię w dniu jej I Komunii Św. Wszystko mi sprzyjało, wspaniała słoneczna pogoda, piękny zielony park, nawet chętny asystent do trzymania blendy, któremu bardzo serdecznie dziękuję :) i tylko dokuczliwe chmary komarów mąciły spokój modelki. Z ogromną przyjemnością publikuję ten wpis, ale i z lekkim niepokojem, jak rodzina oceni efekt końcowy ;) Zapraszam do oglądania i do komentowania. Przyznaję, nie zawsze kultywuję tradycję kupowania prezentów... bo sama nie lubię dostawać bezosobowych przedmiotów ze sklepu. Za to bardzo lubię podarunki zindywidualizowane i od serca. Niewątpliwie sesja fotograficzna to dobry sposób na upamiętnienie wyjątkowej daty. To prezent wielowymiarowy i długotrwały, bo juz w trakcie realizacji jest dużo zabawy, później oczekiwanie na efekty także jest swego rodzaju przyjemnością, no i zdjęcia można przechowywać latami, a z czasem nabierają coraz większej wartości.
Ta sesja jest właśnie takim urodzinowym prezentem od serca. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ANIU Adaś był dla mnie zaskoczeniem, bardzo miłym zaskoczeniem :)) Gdy przyszłam fotografować maleńką Marysię, nie wiedziałam, że ona ma starszego braciszka. I to tak czarującego braciszka :) Niespodziankom nie było końca, bo okazało się, że Adaś nie miałby nic przeciwko, żebym i jemu zrobiła kilka zdjęć. Jak mogłam nie skorzystać? Jak już nie raz wspominałam, dla mnie fotografowanie jest aktem twórczym. Może właśnie dlatego fotografia portretowa tak bardzo mnie wciągnęła, bo daje nieskończoną ilość możliwości efektu końcowego. Ta zabawa nigdy się nie nudzi, bo tu ciągle jest coś do odkrycia, stale można poszukiwać nowych możliwości edycji. Nie o to mi chodzi, żeby pstrykać zdjęcia. Liczy się każdy etap twórczy, począwszy od planowania scenografii, aż do postprodukcji. A ponieważ do zdjęć z Adasiem nie miałam okazji się przygotować, odbyły się ad hoc, zaszalałam i wynagrodziłam to sobie przy "obróbce" :) Osobiście szalenie lubię zdjęcia niewyraźne, przybrudzone, o niecyfrowej jakości, mam słabość do starych manualnych obiektywów. Dopiero jestem na początku tej drogi, być może nieraz zbłądzę, zanim wyrobię sobie styl, ale daje mi to mnóstwo radości, a przecież o to chodzi :)
Żeby nie rozczarować moich modeli zawsze przygotuję też ujęcia tradycyjne, każdy ma przecież inne priorytety estetyczne. I kto by pomyślał, że sześciotygodniowy człowiek może mieć tak rozumne spojrzenie? ;) Słodka Maria Teresa jest, jak dotąd, najmłodszym fotografowanym przeze mnie dzidziulkiem. Przeżycie niezapomniane, i dla mnie, i dla mamy, która z cierpliwością i zaangażowaniem ustawiała modelkę według moich zachcianek ;) Na szczęście, maleńkiej Marysi najwyraźniej także zależało na udanych zdjęciach, pozowała z anielskim spokojem i z ciekawością spoglądała w obiektyw.
|
AuthorAleksandra Piekarska Categories |