Pogoda czasem płata figle i za nic ma cudze plany i terminy. Maleńki Jakub przyjechał do mnie na sesję w zimny, deszczowy dzień. Tak więc trzeba było popróbować sił w warunkach domowych. I co? Przyznam, że to znacznie większe wyzwanie niż plener, ale cieszę się, że podołałam i jestem pełna optymizmu co do kolejnych spotkań w domowym atelier, wszak idzie zima.
Popatrzcie na Kubusia, bawił się doskonale!
Popatrzcie na Kubusia, bawił się doskonale!